można w prosty i szybki sposób zrobić samemu taki wykrój,
który może posłużyć do uszycia bluzki czy kamizelki,
tuniki a nawet góry od sukienki.
Moja forma to wykrój tyłu,
na którym zielonym flamastrem wyrysowałam
również wykrój przodu. Zaszewki przodu u mnie są długie, ponieważ jestem bardzo wysoka. Dlatego najlepiej zmierzyć odcinek pomiędzy talią a biustem i dopasować je indywidualnie. Jeśli biust jest duży, to z przodu należy zrobić jeszcze zaszewki poziome - pod pachą.
Nie wiem, kóra to już z kolei bluzka koszulowa męska, którą postanowiłam przerobić na damską, ale wciąż mnie to bawi. Kolor-chłodny, blady róż ( jak dla mnie to jak skok na bungy) i ciekawa struktura materiału; jakby delikatna, chropowata krateczka. Wyszła całkiem fajna bluzka, a kiedy założy się do niej pasek, to nabiera bardziej eleganckiego charakteru.
Z przodu zrobiłam zaszewki, których nie zeszyłam na całej długości.
Przerobiłam sobie męską bluzkę koszulową, kolor: blady, chłodny róż
(wow, to moja pierwsza w tym kolorze).
I okazało się, że nie mam żadnego paska, który by do niej pasował. Wszystkie są albo czarne, albo brązowe, szare, a nawet czerwone. Ale ani jednego pasującego do nowej-starej bluzeczki!!!
Więc przejrzałam moje ,,przydasiowo" i znalazłam resztki tasiemek, a nawet kawałek pasującego do tasiemek kolorem sznurka sutasz-to pozostałość po mojej niespełnionej jeszcze fascynacji biżuterią hand-made.
Muszę się przyznać, że to mój pierwszy pasek, jaki w życiu uszyłam. Zajęło mi to raptem z pół godziny, choć był mały problem ze sznurkiem od sutaszu, który wysuwał mi się spod igły. Trzeba było więc szyć bardzo powoli, ale mimo to jestem zadowolona z efektu końcowego. Tasiemkę, kóra jest cieńsza, opaliłam nad zapalniczką razem ze sznurkiem, więc się nie siepie.
Trochę miałam problemów z szyciem moją maszyną, która zaczęła przepuszczać. Myślę, że to zasługa materiału, z którego była bluzka. To chyba jakaś przędza lureksowa. Bluzka jest mocno elastyczna, lekko się błyszczy, a nawet mieni różnymi kolorami. Ale efekt końcowy nawet ciekawy, choć zdjęcia nie oddają uroku bluzki.
Zamarzyło mi się uszyć z materiału spodnie takie, jak typowe dżinsowe biodrówki.
Zrobiłam więc formę ze swoich ulubionych spodni.
Przyznaję, zrobiłam ją w sposób trochę nietypowy, ale efekt-jak widać-niczego sobie.
Formę radzę zrobić na zwykłej gazecie. Wystarczy odrysować górną część spodni. Długość nogawek można nanosić bezpośrednio na materiale, oczywiście, dodając na szwy i podwinięcia. Jak się potem okazało, forma przodu była trochę przykrótka, dlatego radzę dodać 3-4 cm od góry.
Kiedy będziesz oglądać video, koniecznie zamknij reklamy!!!
Uszycie takiej tuniki, kóra może być jednocześnie bluzką, a nawet kamizelką, to najprostsza sprawa po słońcem. Wystarczy odpowiedni materiał. Ten mój to cienki dżersej.
Mimo, iż moja maszyna nie szyje elastycznych materiałów, to z tym nie miała żadnych problemów. Wystarczyło odpowiednio ustawić długość i szerokość ściegu.
Kiedy będziesz oglądać video, koniecznie zamknij reklamy!!!
Oto sprawczyni całego zamieszania ( i bałaganu w domu):
Ma 23 lata, czyli jest już pełnoletnia. Typ 451 - jak na tamte czasy, szczyt myśli technicznej: napęd elektryczny ( czyli nie na ,,pedał") i wiele przydatnych czynności, m.in. przyszywanie zamka i guzików, obszywanie dziurek, cerowanie...
Jako maszyna do szycia- powinna iść już na emeryturę.
Ale nie zanosi się na to. Tym bardziej, że działa bez zarzutu - no, może trochę głośno chodzi.
Dzisiaj znalazłam skarb: w starym pudełku, schowanym gdzieś na strychu, odnalazły się dwie stopki do Łucznika- jedna do przyszywania zamków, a druga - nie wiem jeszcze do czego. Jest dość duża i plastikowa. Problem polega na tym, że nie ma na niej numeru. Zresztą, zobaczcie sami, to ta po prawej stronie.
Jest jeszcze coś w środku. Tak sobie kombinujemy z mamą (-ona jest krawcową, ja-nie), że to chyba jest linijka do prowadzenia maszyny podczas np. pikowania. Ale nie mam kołeczka, do którego możnaby ją przykręcić i sprawdzić. Tak mi się spodobało to przeszukiwanie domu, że poszłam za ciosem i znalazłam w starych papierzyskach książeczkę obsługi Łucznika, razem z kartami gwarancyjnymi i innymi szpargałami.
Nawet nie wiedziałam, że tyle ciekawych funkcji ma moja maszyna. Potrzebne są tylko specjalne stopki, ale podane są tam ich numery, więc może uda mi się je dokupić - dwie już przecież mam! Tak się zapaliłam do szycia, że juz nie mogę się doczekać, kiedy odwiedzę mój ukochany sklepik z tkaninami w Koninie. Oj, będzie się działo!