Kilka tygodni temu kupiłam sobie nową maszynę.
Zastanawiałam się między Janome a Elną, a padło na...Lidl.
Pojawiła się w markecie maszyna Silver Crest, która ma dość dobre opinie. Dużo nawet lepsze, niż Singierki wcześniej w Lidlu tez dostępne. Wyszłam z założenia, że przecież nie jestem krawcową, nie szyję ,,zarobkowo" a tylko dla siebie i znajomych, więc może na takie szycie okazjonalne wystarczy. No i nie będę ukrywała, że cena też mnie zainspirowała..heh.
W ten czwartek, w który maszyna miała się pojawić w Lidlu wstałam wcześnie, ubrałam się cieplutko i pojechałam na ,,łowy". Słyszałam z różnych źródeł, że podobno przed Lidlem w takie dni, kiedy ,,rzucają" jakiś ciekawy sprzęt techniczny, jest kolejka jeszcze przed otwarciem marketu. Byłam więc na miejscu jakieś pół godziny przed otwarciem jako pierwsza na parkingu.
Ale zaraz za mną zaczęły się zjeżdżać samochody, schodzić emeryci ( nie żartuję!) i przed drzwiami ustawił się całkiem pokaźny ogonek oczekujących na otwarcie. Z rozmów z niektórymi osobami ustaliliśmy od razu, kto po co przyszedł - większość pań po maszynę do szycia właśnie. Ale było kilka takich osób, które się nie odzywały do nikogo, pewnie nie chcąc zdradzić swoich zakupowych aspiracji. Pełna konspiracja.
Kiedy wiec otworzyły się drzwi, wszyscy ruszyliśmy szybkim, żołnierskim krokiem w kierunku środka. Niektórzy próbowali wyłamać się z kolejki i wybiec przed jej czoło ( czyli przede mnie) ale nie docenili moich długich nóg, które w takich chwilach są nieocenione.
Do kosza z maszynami dotarłam więc pierwsza, złapałam karton - sprawdziłam tylko, czy to nie jakiś opiekacz, do tego dobrałam zestaw krawiecki, dodatkowe nożyczki, odetchnęłam i szczęśliwa ruszyłam w kierunku kasy!
Moi rodzice często opowiadali mi, jak to było w czasach ich młodości, kiedy nie było towarów ogólnie dostępnych na półkach w sklepie, jak musieli stać w długich kolejkach po to, żeby coś kupić. Ja mam wrażenie, że przez moment przeniosłam się do czasów głębokiego PRL-u, kiedy robiłam ,,nalot" na Lidl.
Po zakupach zaraz wróciłam do domu, wyjęłam maszynę z kartonu, podłączyłam ,,pedał", nawinęłam nici i zaczęłam testowanie. I poczułam ogromną różnicę w szyciu pomiędzy nią a moim starym Łucznikiem. Dla mnie ważnym atutem tej maszyny, był jej ścieg overlockowy - do tkanin zwykłych i elastycznych też. Działa bez zarzutu, nawet na materiałach takich jak strecz czy dżersej. Ma dużo dziwnych ściegów, które wciąż jeszcze rozpracowywuję. Korzystam głównie ze ściegu prostego, zygzaka, overloka, choć ostatnio wykończyłam dół bluzki i rękawy ściegiem ozdobnym księżycowym.
Do maszyny dołączone były akcesoria, wśród których jest m.in. stopka do wszywania zamków. I to jest moim zdaniem minus, ponieważ stopka ta nie nadaje się do wszywania zamków krytych, tylko do zwykłych i do wszywania sznurka
( po co to komu?) - jak podają. Można oczywiście nią wszywać zamki, ale trzeba się trochę namęczyć. Wymiana stopek jest łatwa i szybka - system ,,klik."
Ogólnie jednak jestem bardzo zadowolona z tego zakupu.
A od poniedziałku 31 października w Lidlu będzie overlock za 499 złotych....