czwartek, 29 grudnia 2011

Mała czarna...z zamkami

Jeszcze przed świętami zaczęłam szyć z materiałów zamówionych w sklepach internetowych, 
o których już Wam pisałam. 
Na początek uszyłam małą czarną z dzianiny kupionej w artex8
Dzianina co prawda, jest praktycznie nierozciągliwa, ale za to szyje się ją dobrze. Ma drobne prążki i głęboki, lekko połyskujący kolor. Zamówiłam jej 1 sztukę, czyli 1 metr bieżący o szerokości 150cm. I nie uwierzycie, ale wyszła mi z tego sukienka, do tego z rękawkami za łokieć! A przecież Calineczka nie jestem...Jakim cudem - nie wiem, dziwuję się do tej pory. 
Jak twierdzą znawcy, klasyczna ,,mała czarna" powinna mieć rękawki i nieduży dekolt. 
Moja to wszystko ma. 
Sukienka jest dopasowana zaszewkami pod biustem i pionowymi, w pasie odcinana. Dół sukienki wykrojony w kształcie litery A. To pierwszy taki fason sukienki w mojej szafie. Do tej pory zawsze szyłam dopasowane dołem.  Na razie jestem na etapie przyzwyczajania się. 
Albo wytrzymam, albo zwężę...
Do ozdoby kupiłam metalowe zamki, z tyłu zamek wszyty jest jakieś 10 cm poniżej pasa. 
Do tego zamki na rękawkach. Mam tylko wrażenie, że powinnam ją jeszcze bardziej dopasować w pasie. 





Miło mi jest Was poinformować, że wygrałam w konkursie Łucznika zestaw stopek do maszyny. To zasługa sukienki z rombami, którą pokazywałam w poprzednim poście. Nie tylko ja miałam okazję cieszyć się z nagrody. Dużo dziewczyn z forum krawieckiego wygrało stopki, bony zniżkowe na sprzęt, a główną nagrodę w kategorii, w której ja startowałam,wygrała nasza Madzia vel Susanna
Gratulacje dla wszystkich!!!


Już za chwilę będziemy mieli Nowy Rok. 
Życzę Wam, żeby przyniósł radość, miłość, pomyślność  i spełnienie marzeń. A gdy już się spełnią te najbardziej oczekiwane, niech dorzuci garść nowych, 
bo tylko one nadają życiu sens!!!
                                           Monika
                                                                                                  

czwartek, 15 grudnia 2011

Konkurs Łucznika - pomocy!!!!!!!!

Zamarzyło mi się wziąć udział w konkursie Łucznika
Tematyka dość wdzięczna, bo nawiązująca do klasyki, mianowicie zestawienie czerni i bieli.
Jeszcze od wakacji leżał w szafie na półce biały len z domieszką lycry i jak to u mnie - czekał na natchnienie.
Uszyłam z niego zwykłą, dopasowaną zaszewkami sukienkę z dekoltem w łódkę, trochę bardziej wycięte pachy, lekko obniżona talia.


A potem zaczęłam szaleć...







I teraz mam dylemat, bo nie wiem, które zdjęcie wysłać. Co prawda, mam swoje ulubione, ale nie do końca jestem pewna...
Pomocy i to szybko!!!!

środa, 14 grudnia 2011

Candy - finał


W sprawie Candy odbyło się losowanie, a jakże.
Maszyna losująca w postaci mojej ręki wybrała dwie szczęściary.
To mordka i Aleksnadra.
Dziewczyny, gratuluję i czekam na maile od Was z adresem. 

Miło mi donieść, że kilka dni temu grono obserwatorów bloga przekroczyło magiczną liczbę 100, a to za sprawą osoby ukrywającej się pod tajemniczym pseudonimem ac14.



niedziela, 11 grudnia 2011

Inspiracje w internecie - fajne linki dla szyjących

Pamiętajcie o Candy, trwa do 13 grudnia!


Ostatnio na ekrawiectwie w związku ze zbliżającymi się świętami 
pojawił się wątek dotyczący szycia prezentów. Nie musi to być koniecznie odzież, ale zabawki dla dzieciaków, ozdoby na choinkę, dekoracje do mieszkań. W internecie można znaleźć wiele ciekawych stron, które mogą być inspiracją. Najczęściej są to zagraniczne blogi, amerykańskie i rosyjskie. Tutoriale są jasne i przejrzyste, tak więc nawet nie znając języka obcego, można spokojnie się domyślić, jak daną rzecz wykonać. Kiedy zaczęłam je przeglądać, to po prostu straciłam poczucie czasu! 
Wybrałam dla Was te - moim zdaniem - najciekawsze, i uporządkowałam je w kategorie. Choć wierzcie mi, to zaledwie ułamek z tego, co można znaleźć w internecie, dlatego też listę będę cały czas uzupełniać o nowe linki.


Poduszki do dekoracji mieszkania nie tylko na Boże Narodzenie




Maskotki, zabawki, elementy odzieży dla dzieci
Prezenty, które ucieszyłyby  krawcową
Igielnik
Dwustronny igielnik 


Kosmetyczki, portfeliki, torby, chusteczniki
Prosta kosmetyczka
Kosmetyczka z marszczeniami
Stojąca kosmetyczka 


czwartek, 8 grudnia 2011

Sklepy internetowe z tkaninami

Każdy, kto szyje, rozumie ten nałóg. 
Kupowanie tkanin to jak dla alkoholika trunki, jak dla palacza papierosy. Nic dziwnego więc, że dostaję palpitacji serca w sklepie z tkaninami, w pasmanterii też, a ostatnio przeglądając strony w internecie. 
Ceny tkanin w sklepach stacjonarnych są dość wysokie w porównaniu z tymi w internecie. Skusiłam się więc  i zrobiłam po raz pierwszy duży ,,zakup" przez Allegro, bo jednorazowo zamówiłam u jednego sprzedawcy aż 12 metrów materiałów. Dlaczego aż tyle? 
Bo ten konkretny sprzedawca tak sobie założył, że jak ktoś zamówi poniżej 30 złotych, to w ogóle się nie będzie fatygował i marnował czas na przygotowanie paczki. 
Tutaj macie link sklepu Tkaniny od Eliny.  
Zamówienie złożyłam na początku listopada ( tak, tak), wpłaciłam pieniądze na konto - nie ma możliwości zamówienia przesyłki pobraniowej. 9 listopada dostałam e-maila, że przesyłka została wysłana dzień wcześniej, dostałam numer listu przewozowego i cała w skowronkach spodziewałam się jej lada dzień. 
Minął jeden dzień, drugi, trzeci, piąty i nic. Sprawdziłam przesyłkę w firmie kurierskiej i okazało się, że w ogóle jej nie ma! Wysłałam więc maila do sprzedawcy, który mi pisze, żebym sobie sama jej szukała. To i zaczęłam szukać, ale znaleźć numer telefonu do regionalnej ,,Siódemki" nie jest wcale tak łatwo, podobnie jak i z adresem mailowym. 
Pisałam i pisałam i ciągle wracało jako spam, albo krowa ( serio). 
W końcu gdzieś się udało wysłać i zaczęła się wymiana ,,ciosów" 
Pisze ,,Siódemka", że skoro numer listu przewozowego jest nieaktywny, to pewnie sprzedawca albo paczki nie nadał, albo pomylił numery. 
Sprzedawca na to, że paczkę nadał a firma kurierska ją zagubiła. 
Ja na to do Allegro list, że pieniądze wpłacone, paczki nie ma a oni mnie mają w...głębokim poważaniu.
Odzywa się firma kurierska i żąda skanu listów przewozowych. Sprzedawca je wysyła do mnie, widać wyraźnie moje dane, adres, ten nieszczęsny numer. 
Wysyłam dalej. 
Ale ,,Siódemce" to nie wystarcza, chce jeszcze skanu podpisu kuriera. Inaczej podobno nie może złożyć oficjalnego wniosku, że coś zaginęło.
I wtedy się zdenerwowałam - tak gdzieś koło 1 grudnia już było.
Ale że uparta ze mnie istota, to nie daję za wygraną. Piszę do sprzedawcy, że trzeba jeszcze skan podpisu kuriera zrobić. 
I od tej pory zaczęły się dziać rzeczy dziwne. Sprzedawca pisze do mnie jakimś innym tonem, takim sympatycznym. 
Nie podejrzewam nic, w końcu grudzień, za pasem Mikołajki, Boże Narodzenie, zwierzęta będą mówić ludzkim głosem to i sprzedawca może. 
Poczułam od niego rzekę zrozumienia, nawet braterstwo, kiedy pisał do mnie, że kurier mu się przyznał, że paczkę zagubił i chętnie  by za nią zapłacił tylko żeby mu problemów nie robić. Tyle, że ja na nich do Allegro naskarżyłam, więc załatwienie sprawy w ten sposób nie jest już możliwe. 
Sama jestem sobie winna. Po co pisałam. 
Ale że atmosfera zrobiła się taka przyjacielska więc piszę do sprzedawcy, jak dostanę skan podpisu kuriera to wyśle do firmy kurierskiej to oni mi zwrócą, a Wy będziecie mieć spokój, skoro żeście niewinni.
A sprzedawca na to, że paczka już jest uszykowana i następnego dnia będzie wysłana! To był wtorek 6 grudnia, paczka przyszła dnia następnego. Monika szczęśliwa. Nawet jak otworzyła paczkę i zobaczyła, że połowa nie takich, jakich się spodziewała.

Reasumując, tkaniny są dobrej jakości, nadszarpnięte nerwy wróciły już do stanu pierwotnego, ale drugi raz nie chcę już tego przechodzić.

  

Kilka dni wcześniej zamówiłam w sklepie artex8 kilka metrów dzianin, przyszły tego samego dnia, co ta nieszczęsna paczka od Eliny. Materiały są dobrej jakości i naprawdę można tam spokojnie zamawiać. Sprzedawca w razie jakiś problemów czy pytań udziela szybko odpowiedzi. 


Pierwsze dwie tkaniny od prawej to dzianiny elastyczne po 4,80 za metr, kolor oliwka i czerwony. Tkaniny są bardzo szerokie, bo mają odpowiednio po 200 i 170cm, ale moim zdaniem różnią się bardzo. Oliwkowa dzianina jest cienka, lekko błyszcząca, wiskozowa, na tę porę roku niewskazana. Natomiast czerwona jest przepiękna! Miękka, nie ślizga się, ani za gruba, ani za cienka i dobrze szyje się na maszynie. Już sprawdziłam, bo ze wszystkich nowych tkanin, to akurat tę wzięłam do szycia jako pierwszą.
Kolejne dwie to dzianiny odzieżowe po 4 złote za metr (!). Ja wybrałam kolor grafitowy i szaro-niebieski. W rzeczywistości wyglądają nieco jaśniej niż na zdjęciu w sklepie internetowym. Tkaniny są dość fajne, choć przejrzyste, więc albo szyć bluzeczki, sweterki, albo koniecznie z podszewką. Mają połysk, są miekkie, więc będą się dobrze układać. 
Ostatnia to dzianina na spódnice, kostiumy po 5,80 złotych za metr, kolor czarny, w prążki, średnio gruba, mniej rozciągliwa. Spokojnie mogę Wam polecić kupno tej dzianiny, bo naprawdę jest dobrej jakości.
I to by było na tyle, odnośnie tkanin. 
Święta za pasem, więc z czasem wolnym będzie pewnie ciężko, ale już ,,się szyje" coś z czerwonej dzianiny, więc wkrótce na blogu się pojawi nowy uszytek.
Aha, pamiętajcie o Candy, to już tylko kilka dni! 

piątek, 2 grudnia 2011

Candy na blogu



Pierwsze Candy na moim blogu, a raczej prezenty dla Was na święta.
Przygotowałam dwa zestawy broszek w kształcie róż. Ponieważ w każdym zestawie są 3 róże, więc same możecie się nimi podzielić z bliskimi i podarować komuś w prezencie na święta.
Pierwszy to róże w kolorze ecru, niebieskim i bordowym.



Drugi zestaw to kolory biały, czekoladowy ( w rzeczywistości jest jaśniejszy, niż na zdjęciu) 
i niebieski.


Prezenty będę losować wśród osób, które zalinkują Candy u siebie na blogu razem ze zdjęciem i zostawią adres do swojego bloga w komentarzach.
Jeśli nie masz bloga a też chcesz wziąć udział w losowaniu, dołącz do grona obserwatorów bloga i w komentarzach zgłoś swój udział. 
Możecie też podać, który zestaw kolorystyczny wybieracie.
Candy trwa do 13 grudnia, wyniki - dzień później.
Wysyłka tylko na adres polski.

środa, 30 listopada 2011

DIY - Ocieplacze z futerka

Jako stworzenie ciepłolubne nie znoszę zimy i wszystkiego, co jest z nią związane. 
Póki co mamy jeszcze pogodę, która jest dość łaskawa. 
Korzystam więc z okazji i kiedy tylko mogę rezygnuję z kozaków i zakładam jesienne botki a nawet półbuty.
Z ekologicznego futerka uszyłam sobie ocieplacze na półbuty, zapinane na rzepy.






Buty-Deichmann
Ocieplacze-hand made

 
Dla Was mam krótkie DIY

Kupiłam 20cm takiego oto futerka. Od lewej strony było już podszyte miękką skórką, więc nie wymagało podszewki.



Odcięłam 2 kawałki szerokości mojej łydki. Dodałam 1 cm więcej tak na wszelki wypadek, ale niepotrzebnie, potem okazały się za luźne i musiałam i tak ścinać.



Górę obszyłam atłasową lamówką, a pozostałe trzy boki obrzuciłam najszerszym i bardzo gęstym ściegiem zygzakowym.


Jeszcze tylko doszyłam rzepy do dwóch przeciwległych boków futerka i gotowe!


Tak się do nich przyzwyczaiłam, że zakładam je także do spodni. A ostatnio nawet do skórzanych rękawiczek...


sobota, 19 listopada 2011

Kolejna sukienka z Burdy w tym miesiącu

Prawie rok temu będąc pod wpływem uroku różnych muli-ciuchów, takich jak ten uszytek  czy uniwersalne poncho, kupiłam 2 metry niezbyt cienkiej dzianiny myśląc, że właśnie takie będzie jej przeznaczenie. Ale ponieważ mój Łucznik - w spadku po mamie, nie lubi dzianin, więc tkanina czekała na nową maszynę. I się doczekała - na Silver Cresta. 
Myślę więc, i myślę, co tu z niej uszyć. 
I wymyśliłam coś takiego. 
A raczej wymyśliła to Burda 9/2010, sukienka nr 122.




Zrezygnowałam z mini-rękawków, zamiast tego doszyłam normalne, dopasowane i długaśne 
- bo takie lubię najbardziej.
Na zdjęciach, niestety, nie widać dobrze poziomych cięć,
które stanowią o całym uroku tej sukienki.
Jeszcze przed szyciem zastanawiałam się, czy pomiędzy szwami nie umieścić wypustki w kontrastowym kolorze, np. czarnym. Obawiałam się jednak, że szyjąc ją bez zamka mogłabym mieć problem z założeniem.
Sukienka w ramionach i biuście leży na mnie w miarę dobrze,
ale w pasie i biodrach jest zdecydowanie za luźna. Dlatego jeśli ktoś się zdecyduje na ten wykrój, to radzę postąpić standardowo: czyli rozmiar mniejszy. Jeśli chodzi o długość sukienki, to nawet dla mnie zdecydowanie za długa! Na podwinięcie dodałam tylko 2 cm, po uszyciu i podwinięciu sięgała mi za kolana, co w przypadku dzianiny nie wygląda zbyt ciekawie. I zbyt wygodnie też. Po prostu wchodzi między kolana. 
Odcięłam więc chyba z 10 cm i od razu lepiej.
Ta sukienka też zmieniła już właścicielkę. 
Teraz mieszka w szafie u sąsiadki. A że sąsiadka ma więcej ode mnie  i tu, i tam, 
to i lepiej na niej leży.
Ale ja na pewno uszyję drugą taką na lato, 
tylko z pewną modyfikacją....









Jeszcze jedno słówko: kilka dni temu na lokalnym bazarku natrafiłam na identyczną sukienkę jak moja! Wzór skopiowany ,,kropka w kropkę" z Burdy, z długimi rękawami, w szwy wszyta atłasowa wypustka ( bingo!) z zamkiem krytym z tyłu, w kilku kolorach. Uszyta przez jakąś firmę, czytałam metkę, ale nie jestem w stanie sobie teraz przypomnieć jej nazwy. 
Koszt: 220 zł!

sobota, 12 listopada 2011

Na czerwono

Będąc w sklepie z tkaninami, natrafiłam na śliczną (rzadko się tak rozczulam, ale w tym przypadku naprawdę mam powód) dzianinę, w kolorze czerwonym, ocieplaną od spodu polarem! Materiał jest przytulny, cieplutki, kolor soczysty, więc nie zastanawiałam się długo. Kupiłam ją z myślą o uszyciu sukienki kimonowej nr 118 z Burdy 2/2011.


Do tej pory robiłam rękawy kimono, ale całkowicie krojone razem z przodem i tyłem bluzki, bez wstawiania ,,boczków". Pokazywałam to w bluzce z długimi mankietami. Tym razem jednak uszyłam kimono zgodnie ze sztuką krawiecką, a pomogła mi w tym specjalna instrukcja zawarta w Burdzie.




Swoją sukienkę trochę zwężyłam zaraz przy krojeniu, ponieważ wykroje z Burdy zazwyczaj są dla mnie za szerokie tu i ówdzie. Ale tym razem lepiej było tego nie robić, bo materiał nie jest ,,lejący", więc trochę się przyczepia do bioder. Myślałam o wszyciu podszewki, ale wtedy sukienka nie byłaby taka przytulna. 
Zamiast naszywania kieszeni, zrobiłam je wpuszczane. Koniec końców, postanowiłam, że będę ją nosić razem z paskiem - chyba widać, że lubię sukienki z paskiem. Nie zdążyłam się jednak w nią ubrać nawet jeden raz, bo kilka dni po uszyciu zmieniła właścicielkę. 









czwartek, 10 listopada 2011

Burda come back

Daaaawno już nie szyłam z wykrojów z Burdy. 
Dlaczego? Sama nie wiem. 
Przez ostatni rok szyłam na podstawie własnego wykroju bluzki i spódnicy, które dopasowywałam i modelowałam w zależności od moich potrzeb. 
Jakieś dwa miesiące temu zaczęłam swoją przygodę z papavero, która trzeba przyznać, uzależnia. 
Ale ostatnio odkurzyłam moje gazety, a mam ich aż 8 sztuk (!), przytaszczyłam segregator, w którym w koszulkach mam przekopiowane według mnie najciekawsze wykroje i tak powstały dwie nowe sukienki. 
Jedna z dzianiny, która przeleżała u mnie jakiś rok, bez pomysłu na to, co ma z niej powstać. Druga z dzianiny dopiero co kupionej ocieplanej od spodu polarem! Szyłam je z myślą o sobie, ale spodobały się sąsiadce, więc zmieniły właścicielkę. Mam nadzieję, że będą się dobrze nosić i długo służyć. Kiedy skończyłam je szyć, byłam tak zadowolona z efektu końcowego, że postanowiłam sobie, że uszyję je jeszcze raz, ale z materiału, z którego szyje się sukienki na letnie dni.  Mam już nawet pomysł, jak je urozmaicę, ale o tym na razie cicho sza...








 

sobota, 5 listopada 2011

Princeska po modyfikacji

W poprzednim poście pokazywałam Wam sukienkę uszytą - kropka w kropkę - z wykroju papavero. Nie zmieniłam w niej ani jednej rzeczy, co zdarza mi się rzadko. Zazwyczaj każdy gotowy wykrój zmieniam tak, że często nie przypomina oryginału. 
Tym razem też nie wytrzymałam. 
Wzięłam się za wykrój princeski numer 1, który zwęziłam od pasa w dół. Z tyłu wszyty kryty zamek, na dole koniecznie rozporek. Troszkę zaokrągliłam dekolt, a zamiast odszycia dekoltu i pach, obszyłam wszystko czarną lamówką. Princeska ma ciekawe cięcia z przodu i z tyłu. 
Z przodu pomiędzy tymi cięciami właśnie przyszyłam metalowy zamek dla ozdoby. 
Sukienkę uszyłam z tego samego gatunkowo materiału, z którego szyłam brązową sukienkę z łódką, czyli z materiału imitującego skórkę, ale w kolorze czarnym. 
Ponieważ miałam materiału trochę więcej, więc się skusiłam na krojenie ze skosa. I to był dobry pomysł, bo leży zdecydowanie lepiej, niż ta brązowa. 
Pamiętacie, jak pisałam, że materiał jest ,,toporny"? Czarny jest też taki sam, ale dzięki temu, że skrojona sukienka jest ze skosa, nie jest taki sztywny. Lepiej leży na sylwetce i nie krępuje ruchów np przy siadaniu. 







środa, 2 listopada 2011

Papavero - ciąg dalszy

Kiedy uszyłam swoją pierwsza rzecz z papavero, czyli asymetryczną sukienkę, wpadłam w zachwyt i hurtem wydrukowałam sobie jeszcze wykroje na trzy kolejne sukienki. 
Powoli przyszedł więc czas na ich realizację.
Z materiału przypominającego skórkę, uszyłam najprostszą sukienkę z łódką
Bez rękawów, zapinana z tyłu na kryty zamek, zwykły rozporek. Materiał jest dość ,,toporny", nie ma nawet odrobiny lycry w swoim składzie, więc w pasie i biodrach jest lekko luźniejsza. Mimo, że fason przypomina raczej takie sukienki, jakie nosi się, kiedy jest ciepło, to i tak zakładam ją teraz. Razem z paskiem, jakimś szalem zamotanym na szyi i sweterkiem tworzy całkiem fajny zestaw. A że sweterków mam chyba ze trzy wieszaki, więc jest w czym wybierać.





Aha, w ciągu ostatnich dwóch tygodni uszyłam sobie 4 sukienki. 
Oprócz tej, uszyłam jeszcze jedną z papavero i dwie z Burdy, także przygotujcie się na ,,sukienkowy" boom na moim blogu.

Monika

piątek, 28 października 2011

Maszyna z Lidla - Silver Crest

Kilka tygodni temu kupiłam sobie nową maszynę.
Zastanawiałam się między Janome a Elną, a padło na...Lidl.
Pojawiła się w markecie maszyna Silver Crest, która ma dość dobre opinie. Dużo nawet lepsze, niż Singierki wcześniej w Lidlu tez dostępne. Wyszłam z założenia, że przecież nie jestem krawcową, nie szyję ,,zarobkowo" a tylko dla siebie i znajomych, więc może na takie szycie okazjonalne wystarczy. No i nie będę ukrywała, że cena też mnie zainspirowała..heh.
W ten czwartek, w który maszyna miała się pojawić w Lidlu wstałam wcześnie, ubrałam się cieplutko i pojechałam na ,,łowy". Słyszałam z różnych źródeł, że podobno przed Lidlem w takie dni, kiedy ,,rzucają" jakiś ciekawy sprzęt techniczny, jest kolejka jeszcze przed otwarciem marketu. Byłam więc na miejscu jakieś pół godziny przed otwarciem jako pierwsza na parkingu. 
Ale zaraz za mną zaczęły się zjeżdżać samochody, schodzić emeryci ( nie żartuję!) i przed drzwiami ustawił się całkiem pokaźny ogonek oczekujących na otwarcie. Z rozmów z niektórymi osobami ustaliliśmy od razu, kto po co przyszedł - większość pań po maszynę do szycia właśnie. Ale było kilka takich osób, które się nie odzywały do nikogo, pewnie nie chcąc zdradzić swoich zakupowych aspiracji. Pełna konspiracja. 
Kiedy wiec otworzyły się drzwi, wszyscy ruszyliśmy szybkim, żołnierskim krokiem w kierunku środka. Niektórzy próbowali wyłamać się z kolejki i wybiec przed jej czoło ( czyli przede mnie) ale nie docenili moich długich nóg, które w takich chwilach są nieocenione. 
Do kosza z maszynami dotarłam więc pierwsza, złapałam karton - sprawdziłam tylko, czy to nie jakiś opiekacz, do tego dobrałam zestaw krawiecki, dodatkowe nożyczki, odetchnęłam i szczęśliwa ruszyłam w kierunku kasy!
Moi rodzice często opowiadali mi, jak to było w czasach ich młodości, kiedy nie było towarów ogólnie dostępnych na półkach w sklepie, jak musieli stać w długich kolejkach po to, żeby coś kupić. Ja mam wrażenie, że przez moment przeniosłam się do czasów głębokiego PRL-u, kiedy robiłam ,,nalot" na Lidl.


Po zakupach zaraz wróciłam do domu, wyjęłam maszynę z kartonu, podłączyłam ,,pedał", nawinęłam nici i zaczęłam testowanie. I poczułam ogromną różnicę w szyciu pomiędzy nią a moim starym Łucznikiem. Dla mnie ważnym atutem tej maszyny, był jej ścieg overlockowy - do tkanin zwykłych i elastycznych też. Działa bez zarzutu, nawet na materiałach takich jak strecz czy dżersej. Ma dużo dziwnych ściegów, które wciąż jeszcze rozpracowywuję. Korzystam głównie ze ściegu prostego, zygzaka, overloka, choć ostatnio wykończyłam dół bluzki i rękawy ściegiem ozdobnym księżycowym. 



Do maszyny dołączone były akcesoria, wśród których jest m.in. stopka do wszywania zamków. I to jest moim zdaniem minus, ponieważ stopka ta nie nadaje się do wszywania zamków krytych, tylko do zwykłych i do wszywania sznurka 
( po co to komu?) - jak podają. Można oczywiście nią wszywać zamki, ale trzeba się trochę namęczyć. Wymiana stopek jest łatwa  i szybka - system ,,klik."


Ogólnie jednak jestem bardzo zadowolona z tego zakupu.
A od poniedziałku 31 października w Lidlu będzie overlock za 499 złotych....

czwartek, 20 października 2011

Kurteczka z eko-skórki

Kurtka powstała na bazie wykroju z papavero, 
który tam był żakietem
Przyznaję, że uszycie asymetrycznej sukienki 
( bez przymiarek, głowienia się nad dopasowywaniem i kombinowania z wykrojeniem odszycia ) tak mnie podnieciło, że chciałam więcej. Dlatego na tapetę wzięłam wykrój żakietu, a że zamiast zwyczajnej tkaniny kupiłam eko-skórkę, więc powstała taka oto kurtka. Całość przedłużyłam o 2 cm, ale tył i tak jest na mnie trochę za krótki. Rękawy też są przedłużone, zrezygnowałam z elementu zdobniczego, jakim były zakładki. Zamiast tego doszyłam jeszcze mankiety. 
Jedyny problem miałam, kiedy przyszło do wszywania rękawów. Musiałam je zwężyć i ściąć główkę, ponieważ było za dużo do wdania. W efekcie są trochę niewygodne i mam wrażenie, że lekko się ,,kręcą".
Zamiast zwykłego zapięcia na guziki wszyłam zamek. Oczywiście, całość na podszewce. W podszewkę wszyłam kieszonki na komórkę i inne drobiazgi.
Wszystko uszyłam na nowej maszynie. Nie żadnej Berninie, Janome, Elnie, Husqvarnie czy Toyocie, ale na zwykłej, kupionej w Lidlu za 299 zeta za sztukę! Szyłam bez specjalnej igły do skóry, bez specjalnej stopki, zwykłymi nićmi. Można powiedzieć, że wszystko było zwyczajne. Przywiozłam ją w czwartek z marketu, przez jakąś godzinę testowałam co i jak, a potem zaczęłam szyć.



piątek, 7 października 2011

Kołnierz szalowy i odszycie żakietu.





Dla osób, 
które zupełnie nie szyją lub są początkujące, 
tytuł tego posta brzmi pewnie niezrozumiale.
Uszyłam sobie beżowy żakiet z takim właśnie kołnierzem.
Szyciem samego żakietu zajęłam się w poprzednim poście.
W tym natomiast chciałam pokazać, 
jak samemu zrobić wykrój  formy na taki kołnierz 
i jak go potem uszyć oraz jak zrobić odszycie żakietu.
Zdjęcie poniżej przedstawia 
formę takiego właśnie kołnierza wyciętą z papieru.


Nie będę się za dużo rozpisywać bo nagrałam film. 
Tak pokazałam, jak najpierw zrobić formę z papieru 
na kołnierz, jak potem uszyć go z materiału, 
jak przyszyć do żakietu oraz jak wykroić z materiału 
i też przyszyć do żakietu tzw. odszycie, czyli to, co żakiet ma  z przodu na lewej stronie. 
Ja co prawda na odszycie mówię podkład, 
ale fachowcy w różnych czasopismach piszą odszycie, 
więc tego określenia użyłam też tutaj.
Starałam się, żeby film był w miarę czytelny.