środa, 30 listopada 2011

DIY - Ocieplacze z futerka

Jako stworzenie ciepłolubne nie znoszę zimy i wszystkiego, co jest z nią związane. 
Póki co mamy jeszcze pogodę, która jest dość łaskawa. 
Korzystam więc z okazji i kiedy tylko mogę rezygnuję z kozaków i zakładam jesienne botki a nawet półbuty.
Z ekologicznego futerka uszyłam sobie ocieplacze na półbuty, zapinane na rzepy.






Buty-Deichmann
Ocieplacze-hand made

 
Dla Was mam krótkie DIY

Kupiłam 20cm takiego oto futerka. Od lewej strony było już podszyte miękką skórką, więc nie wymagało podszewki.



Odcięłam 2 kawałki szerokości mojej łydki. Dodałam 1 cm więcej tak na wszelki wypadek, ale niepotrzebnie, potem okazały się za luźne i musiałam i tak ścinać.



Górę obszyłam atłasową lamówką, a pozostałe trzy boki obrzuciłam najszerszym i bardzo gęstym ściegiem zygzakowym.


Jeszcze tylko doszyłam rzepy do dwóch przeciwległych boków futerka i gotowe!


Tak się do nich przyzwyczaiłam, że zakładam je także do spodni. A ostatnio nawet do skórzanych rękawiczek...


sobota, 19 listopada 2011

Kolejna sukienka z Burdy w tym miesiącu

Prawie rok temu będąc pod wpływem uroku różnych muli-ciuchów, takich jak ten uszytek  czy uniwersalne poncho, kupiłam 2 metry niezbyt cienkiej dzianiny myśląc, że właśnie takie będzie jej przeznaczenie. Ale ponieważ mój Łucznik - w spadku po mamie, nie lubi dzianin, więc tkanina czekała na nową maszynę. I się doczekała - na Silver Cresta. 
Myślę więc, i myślę, co tu z niej uszyć. 
I wymyśliłam coś takiego. 
A raczej wymyśliła to Burda 9/2010, sukienka nr 122.




Zrezygnowałam z mini-rękawków, zamiast tego doszyłam normalne, dopasowane i długaśne 
- bo takie lubię najbardziej.
Na zdjęciach, niestety, nie widać dobrze poziomych cięć,
które stanowią o całym uroku tej sukienki.
Jeszcze przed szyciem zastanawiałam się, czy pomiędzy szwami nie umieścić wypustki w kontrastowym kolorze, np. czarnym. Obawiałam się jednak, że szyjąc ją bez zamka mogłabym mieć problem z założeniem.
Sukienka w ramionach i biuście leży na mnie w miarę dobrze,
ale w pasie i biodrach jest zdecydowanie za luźna. Dlatego jeśli ktoś się zdecyduje na ten wykrój, to radzę postąpić standardowo: czyli rozmiar mniejszy. Jeśli chodzi o długość sukienki, to nawet dla mnie zdecydowanie za długa! Na podwinięcie dodałam tylko 2 cm, po uszyciu i podwinięciu sięgała mi za kolana, co w przypadku dzianiny nie wygląda zbyt ciekawie. I zbyt wygodnie też. Po prostu wchodzi między kolana. 
Odcięłam więc chyba z 10 cm i od razu lepiej.
Ta sukienka też zmieniła już właścicielkę. 
Teraz mieszka w szafie u sąsiadki. A że sąsiadka ma więcej ode mnie  i tu, i tam, 
to i lepiej na niej leży.
Ale ja na pewno uszyję drugą taką na lato, 
tylko z pewną modyfikacją....









Jeszcze jedno słówko: kilka dni temu na lokalnym bazarku natrafiłam na identyczną sukienkę jak moja! Wzór skopiowany ,,kropka w kropkę" z Burdy, z długimi rękawami, w szwy wszyta atłasowa wypustka ( bingo!) z zamkiem krytym z tyłu, w kilku kolorach. Uszyta przez jakąś firmę, czytałam metkę, ale nie jestem w stanie sobie teraz przypomnieć jej nazwy. 
Koszt: 220 zł!

sobota, 12 listopada 2011

Na czerwono

Będąc w sklepie z tkaninami, natrafiłam na śliczną (rzadko się tak rozczulam, ale w tym przypadku naprawdę mam powód) dzianinę, w kolorze czerwonym, ocieplaną od spodu polarem! Materiał jest przytulny, cieplutki, kolor soczysty, więc nie zastanawiałam się długo. Kupiłam ją z myślą o uszyciu sukienki kimonowej nr 118 z Burdy 2/2011.


Do tej pory robiłam rękawy kimono, ale całkowicie krojone razem z przodem i tyłem bluzki, bez wstawiania ,,boczków". Pokazywałam to w bluzce z długimi mankietami. Tym razem jednak uszyłam kimono zgodnie ze sztuką krawiecką, a pomogła mi w tym specjalna instrukcja zawarta w Burdzie.




Swoją sukienkę trochę zwężyłam zaraz przy krojeniu, ponieważ wykroje z Burdy zazwyczaj są dla mnie za szerokie tu i ówdzie. Ale tym razem lepiej było tego nie robić, bo materiał nie jest ,,lejący", więc trochę się przyczepia do bioder. Myślałam o wszyciu podszewki, ale wtedy sukienka nie byłaby taka przytulna. 
Zamiast naszywania kieszeni, zrobiłam je wpuszczane. Koniec końców, postanowiłam, że będę ją nosić razem z paskiem - chyba widać, że lubię sukienki z paskiem. Nie zdążyłam się jednak w nią ubrać nawet jeden raz, bo kilka dni po uszyciu zmieniła właścicielkę. 









czwartek, 10 listopada 2011

Burda come back

Daaaawno już nie szyłam z wykrojów z Burdy. 
Dlaczego? Sama nie wiem. 
Przez ostatni rok szyłam na podstawie własnego wykroju bluzki i spódnicy, które dopasowywałam i modelowałam w zależności od moich potrzeb. 
Jakieś dwa miesiące temu zaczęłam swoją przygodę z papavero, która trzeba przyznać, uzależnia. 
Ale ostatnio odkurzyłam moje gazety, a mam ich aż 8 sztuk (!), przytaszczyłam segregator, w którym w koszulkach mam przekopiowane według mnie najciekawsze wykroje i tak powstały dwie nowe sukienki. 
Jedna z dzianiny, która przeleżała u mnie jakiś rok, bez pomysłu na to, co ma z niej powstać. Druga z dzianiny dopiero co kupionej ocieplanej od spodu polarem! Szyłam je z myślą o sobie, ale spodobały się sąsiadce, więc zmieniły właścicielkę. Mam nadzieję, że będą się dobrze nosić i długo służyć. Kiedy skończyłam je szyć, byłam tak zadowolona z efektu końcowego, że postanowiłam sobie, że uszyję je jeszcze raz, ale z materiału, z którego szyje się sukienki na letnie dni.  Mam już nawet pomysł, jak je urozmaicę, ale o tym na razie cicho sza...








 

sobota, 5 listopada 2011

Princeska po modyfikacji

W poprzednim poście pokazywałam Wam sukienkę uszytą - kropka w kropkę - z wykroju papavero. Nie zmieniłam w niej ani jednej rzeczy, co zdarza mi się rzadko. Zazwyczaj każdy gotowy wykrój zmieniam tak, że często nie przypomina oryginału. 
Tym razem też nie wytrzymałam. 
Wzięłam się za wykrój princeski numer 1, który zwęziłam od pasa w dół. Z tyłu wszyty kryty zamek, na dole koniecznie rozporek. Troszkę zaokrągliłam dekolt, a zamiast odszycia dekoltu i pach, obszyłam wszystko czarną lamówką. Princeska ma ciekawe cięcia z przodu i z tyłu. 
Z przodu pomiędzy tymi cięciami właśnie przyszyłam metalowy zamek dla ozdoby. 
Sukienkę uszyłam z tego samego gatunkowo materiału, z którego szyłam brązową sukienkę z łódką, czyli z materiału imitującego skórkę, ale w kolorze czarnym. 
Ponieważ miałam materiału trochę więcej, więc się skusiłam na krojenie ze skosa. I to był dobry pomysł, bo leży zdecydowanie lepiej, niż ta brązowa. 
Pamiętacie, jak pisałam, że materiał jest ,,toporny"? Czarny jest też taki sam, ale dzięki temu, że skrojona sukienka jest ze skosa, nie jest taki sztywny. Lepiej leży na sylwetce i nie krępuje ruchów np przy siadaniu. 







środa, 2 listopada 2011

Papavero - ciąg dalszy

Kiedy uszyłam swoją pierwsza rzecz z papavero, czyli asymetryczną sukienkę, wpadłam w zachwyt i hurtem wydrukowałam sobie jeszcze wykroje na trzy kolejne sukienki. 
Powoli przyszedł więc czas na ich realizację.
Z materiału przypominającego skórkę, uszyłam najprostszą sukienkę z łódką
Bez rękawów, zapinana z tyłu na kryty zamek, zwykły rozporek. Materiał jest dość ,,toporny", nie ma nawet odrobiny lycry w swoim składzie, więc w pasie i biodrach jest lekko luźniejsza. Mimo, że fason przypomina raczej takie sukienki, jakie nosi się, kiedy jest ciepło, to i tak zakładam ją teraz. Razem z paskiem, jakimś szalem zamotanym na szyi i sweterkiem tworzy całkiem fajny zestaw. A że sweterków mam chyba ze trzy wieszaki, więc jest w czym wybierać.





Aha, w ciągu ostatnich dwóch tygodni uszyłam sobie 4 sukienki. 
Oprócz tej, uszyłam jeszcze jedną z papavero i dwie z Burdy, także przygotujcie się na ,,sukienkowy" boom na moim blogu.

Monika