wtorek, 28 sierpnia 2012

Bluzkę z łezką sobie uszyłam



Nie wiem, jak fachowo nazywa się to wycięcie, 
które zmajstrowałam przy bluzce, ale jak dla mnie wygląda jak łezka, 
więc łezką pozostanie.
Tkaninę kupiłam daaawno, daaawno temu, 
kiedy jeszcze planów blogowych nie miałam wcale, 
nawet chyba o internecie nikt nie słyszał. Tak, tak, swoje latka się ma.
W każdym razie jest koloru kości słoniowej i ma wzór wypukły w postaci niteczek gdzieniegdzie poprzetykanych jeszcze srebrnymi.
Wszystko ładnie, pięknie, tylko tył bluzki zrobiłam z lewej strony tkaniny. 
Ale jak ktoś się pyta, to mówię, że tak ma być...


Najlepiej się prezentuje z wąską spódniczką z poprzedniego postu.
Do tego miętowy ( a jakże !) pasek.
I włosy, których ostatnio za Chiny Ludowe nie mogę ułożyć tak, jak bym chciała.





Bluzka nie ma żadnych zaszewek, ani z przodu, ani z tyłu. Po bokach małe rozporki.




Jest wygodna, łatwo się wkłada, fajnie mi się szyło.
To lubię.
Zostało mi jeszcze kawałek tej tkaniny i chętnie uszyłabym z niej spódniczkę do kompletu, ale na mój rozmiar nie starczy. 
Chyba, że się sfilcuję...

sobota, 25 sierpnia 2012

Miała być na próbę, a wyszła całkiem fajna i do noszenia. Spódnica.

Też tak macie, 
że jak kupicie jakiś drogi materiał i nastawicie się na poważne szycie, 
to na końcu wychodzi coś, z czego jesteście średnio zadowolone, 
żeby nie powiedzieć że nie nadaje się wręcz do noszenia? 
A czasem, z resztek, z kawałków, 
niby przypadkiem powstaje fajna rzecz i wygodna do noszenia.
Tak było u mnie w przypadku wąskiej spódnicy, która miała być szyta ,,na próbę". Chciałam jeszcze popracować nad zakładkami, zrobić sobie taki idealny wykrój, co to się potem po niego sięga, przykłada, odrysowuje bez zbędnych ceregieli. 
Więc poszły na pocięcie stare różowe spodnie z moich młodzieńczych lat,
( nie śmiejcie się, kiedyś się w takich chodziło...). 
Teraz ten kolor super modny, bo to niby pudrowy, niby chłodny. 
W każdym razie pastelowy i wpisuje się w obecne trendy. Górą chomiki!
Nie robiłam im zdjęć przed, bo nie sądziłam, że będą jakieś po.
Ale jak pozszywałam, wykończyłam, założyłam, to aż sobie cmoknęłam pod wąsem z zadowolenia. Bo okazało się, że to moja jedyna taka letnia w szafie, ulubiona.





W zestawie z miętową bluzką z poprzedniego postu.
Pasują do siebie jak nic.





Tutaj widać szew na środku przodu. 
To z racji tego, że spódnica szyta ze spodni.


 Będę musiała zrobić sobie nowy wykrój...

czwartek, 23 sierpnia 2012

Mięta oversize



Tym razem bluzka, super prosta do uszycia, ale jedna z moich ulubionych tego lata.
Materiał dorwałam wczesną wiosną w sh, wzięłam bo był miętowy. Lekko transparenty, z delikatnym połyskiem, z domieszką czegoś sztucznego. Kolor must have tego sezonu, a niestety dość trudno dostępny w sklepach z tkaninami. 
Uszyłam zwykłą, trochę za dużą bluzkę, zwężaną dołem, starczyło jeszcze na rękawki. Wszystko ładnie, pięknie dopóki nie przyszło do wykończenia dekoltu. Zrobiłam pliskę i zaczęłam go obszywać. Wyciągnął się niemiłosiernie, porobiły się falbanki. Po założeniu wyglądałam w niej jak półtora nieszczęścia!
Kiedy zaczęłam wypruwać pliskę, porobiły się dziury...Szlag...
Więc wycięłam dekolt jeszcze bardziej i bardzo delikatnie podwinęłam go na dwa razy, sfastrygowałam i podszyłam ręcznie. Tak to jest jak się nie ma overlocka. Jakoś to teraz wygląda, chociaż dekolt zrobił się duży, czasem mi zjeżdża z ramion i muszę sobie poprawiać. 









czwartek, 16 sierpnia 2012

Szybka dżinsowa



Sukienka. 
Szybka, bo nie szyłam, tylko przerabiałam. 
A dokładnie zwężałam na szerokości i skracałam na długości. 
Kupiona na początku wakacji w sh za niewielkie pieniądze.
Takie ekspresowe tempo to ja lubię!









 Zastanawiam się jeszcze nad powiększeniem dekoltu. 
Póki co, nic przy nim nie majstrowałam. 
Sukienka ma na szwach przecierania charakterystyczne dla dżinsu, więc jeśli go wytnę, to będzie widać różnicę. 
Myślę o wszyciu w tym miejscu koronki. 
Co Wy na to?

wtorek, 14 sierpnia 2012

Sierpień prezentami stoi

Wracam dzisiaj do domu po zakupowym szaleństwie a tu czeka na mnie paczka.
Zdziwiona, skąd, od kogo i co. 
Otwieram, a w środku tkaniny, zamki, tasiemka, słodkości.
Przypomniałam sobie wtedy, że kilka dni wcześniej dostałam maila od Agnieszki, która prowadzi bloga Agnieszka Szyje z informacją, że postanowiła mnie obdarować takim oto prezentem. Agnieszka pisze, że mój blog był pierwszym, na który się natknęła i zainspirował Ją do założenia własnego. 
Fajnie być inspiracją dla innych.
A jeszcze fajniej dostawać takie prezenty. 
Z tkanin na pewno coś uszyję, a ciacha zjem...


niedziela, 12 sierpnia 2012

And the winner is...

Wiem, że obiecałam czekać do 12 w nocy, ale i tak już się zdecydowałam, więc po co przedłużać męczarnie.

Komentarzy było sporo bo i prezenty wypasione. 
Są takie, wśród których musiałam wybierać.

W boju o Torbę na maszynę do szycia ostatecznie brałam pod uwagę 
agnieszkę, z litości do jej maszyny, że ma taką niedobrą panią co ja trzyma w mrozie i przeciągu,
robotkistefci, bo po świecie kobiecina podróżuje, to i potrzebuje
Dorfi, co jak kobieta w Peerelu zasuwa na budowę i na budowie też, znaczy się firany tam szyje taka w gorącej wodzie kąpana,
KaYLa, co w torbie do pracy maszynę do szycia chce tachać zamiast laptopa,
Aurelię przytłoczoną złośliwością przedmiotów martwych i Nową Podstawą Programową,
Anonimowego Kogoś, co to na litość mnie wziąć chciała Singierką i Łucznikiem gołym się wysługując ( i słusznie, bom wrażliwa cała )
Chabrowa Panienka, co maszynę swoją w reklamówce nosi,
na_wybiegu coby mamusię swoją mieszkającą 300 km dalej obszyła i mamusia nie musiała po obcych się wałęsać,
ptaszyna93 bo aż ze Śląska do Torunia jeździć będzie krawiectwo studiować, 
Cela, co PeKaPe albo i innym PeKaeSem maszyne wozi na zajęcia szyciowe.


W szranki o zestaw nici stanęły 
ew, bo bez ściemniania się przyznała, że jako prawdziwa kobieta, wszystko by chciała. W końcu na nici się zdecydowała,
gosia, bo jak słusznie zauważyła, takie nici ze szpulkami trochę kosztują,
Renia za wierszyk prosty i z sensem
Rossnett, bo rodzić będzie i sama sobie wyprawkę szykuje i nici potrzebuje,
barbarakciuk, po bojach z kotami o nici. Mam koty - wiem - rozumiem - współczuję!


O Zestaw nożyczek na macie blogerra walczyły
bodygardzik, silna kobieta co to nożyczki łamie jak zapałki, choć po nicku bym nie pomyśłała, że to kobieta...
elaR co to przykładem jest na to, że jak kobieta się uprze, to i nożyczkami od paznokci coś tam coś tam powycina,
Ja...kobieta, która ma nożyczki, co to jeszcze komunę pamiętają i jako jedyna życzyły mi bogatej emerytury!
Szyciowe Love za wierszyk i ładne zaproszenie, 
Jolcia za kolejny wierszyk ( okazuje się, że nasza polska szyciowa blogosfera poetkami stoi ),
Janola, co ciacha materiał hafciarskimi,
bela03 co na ukraińskich nożyczkach śmiga, niech pośmiga na niemieckich,
Rozczochrana, bo fajny nick ma,
Zielonkowo, bo mi Edwardem grozi, a jak nie grozi, to na litość bierze,
Anonimową ze Swarzędza, bo się analizą sylwetki zajmuje, to może i mnie zdiagnozuje. 

A oto wyniki:

Torbę na maszynę do szycia dostanie Stefcia. Podróżuje po całym świecie z maszyną, niech nas godnie reprezentuje.

Zestaw nici Rossnet dostanie, niech wyprawkę dla dziecka sobie przygotuje.

Zestaw nożyczek dostanie bodygardzik. Będzie miec trzy nowe sztuki i co łamać.

Gratuluję i dziękuję wszystkim za udział 
i za życzenia urodzinowe.


środa, 8 sierpnia 2012

Kto chce zestaw nici, nożyczek i ubranko dla swojej maszyny?




Mam dla Was prezenty od 


Są to

Pasuje na wszystkie standardowe maszyny do szycia. Wykonana z wyściełanego materiału. Zapinana na całej szerokości na zamek błyskawiczny.Dodatkowe kieszenie do przyborów do szycia. Torba ma dwa krótsze uchwyty do przenoszenia zapinane na rzep i jeden pasek na ramię z regulowaną długością i możliwością odpinania.



32 szpulki nici krawieckich i tyle samo szpul do maszyny z nićmi dobranymi kolorystycznie! Wszystko w pojemniku z przejrzystym wieczkiem.




Zestaw nożyczek do tkanin
Tutaj się poprawiam. Wczoraj napisałam w tym poście, że to zestaw nożyczek uniwersalnych, ale to są nożyczki do tkanin. Czyli jak dla krawcowych jeszcze lepiej!




To wszystko dla Was od sklepu Tchibo. 
Wystarczy zostawić komentarz pod tym postem.
Napiszcie w nim co chcielibyście dostać i dlaczego akurat ten produkt. 
Nie będzie żadnego losowania - który komentarz spodoba mi się najbardziej, 
ten zostanie nagrodzony. 
Macie więc pole do popisu::)
Jedna osoba może zostawić tylko jeden komentarz i wybrać sobie jedną rzecz.
Mogą pisać także osoby, które nie posiadają bloga.

Dzisiaj jest 8 sierpnia, więc komentarze możecie zostawiać do 12-tego do północy.
Będę wtedy mieć urodzinki ( nie powiem, które...)

wtorek, 7 sierpnia 2012

Żelazko na start

Przeszło jako pierwsze próbę bojową. 
Naściągałam prania z całej wioski i dawaj testować.
Najpierw oczywiście nowe żelazko testowałam na starym kocyku, 
tak na wszelki wypadek...
 Całkiem fajnie się prasuje na sucho. Z mojego nie wydobywał się na początku żaden nieprzyjemny zapach, o czym przestrzega producent a co często zdarza się w przypadku nowych sprzętów. 
Potem nalałam wody destylowanej - bez większego problemu, do żelazka dołączony jest specjalny pojemnik. 


Przełącznik od regulacji natężenia pary i przycisk do spryskiwacza i wyrzucania pary umiejscowione jak w każdym innym żelazku.




Ustawiłam temperaturę na maxa i zaczęłam prasować moją torbę na zakupy z lnu. 


I okazało się, że mi kurka kwiatki farbują...


Przyznaję się bez bicia, trochę w tym mojej winy. Za dużo pary tkanina dostała. Ale para tak fajnie się rozpylała 
- praktycznie niewidocznie, że nie mogłam się powstrzymać.
Być może to zasługa mocy znamionowej. Aż 2200 Wat to pole do popisu. Żelazko ze sklepu Tchibo.pl porównywałam z Tefalem Supergliss 50, prawie pięcioletnim i dużo słabszym, około 1500 Wat. Tutaj zdecydowanie wygrywa to pierwsze.



Żelazko ma przycisk do samoczyszczenia. 


A to jest coś co mi się w nim wizualnie nie podoba.
Stopa żelazka odstaje od żelazka.
Ale może ja się czepiam...



Co będę się dużo rozpisywać: żelazko jakie jest, każdy widzi.
Póki co sprawuje się całkiem dobrze. Będę je w dalszym ciągu użytkować, bo przecież kilka dni i trochę prasowania ( żartowałam z tym praniem pościąganym z wioski ) to żaden test. Gdyby coś działo się złego, dam znać.
Podsumowując: jak za tę niewygórowaną cenę - 99,95 zł - to całkiem fajne żelazko.

piątek, 3 sierpnia 2012

Współpraca z Tchibo.pl



Kilka dni temu odebrałam maila od Pani Wiolety, 
która reprezentuje internetowy sklep 


W środku była propozycja przetestowania wybranych produktów 
z dopiero co powstałego działu 
Z miłości do ubrań.
Jak sama nazwa wskazuje, znajdują się tam produkty do szycia, 
do prasowania i do przechowywania odzieży.
Zresztą, możecie sami wejść i zobaczyć.
Ponieważ właśnie szyję - choć to za dużo powiedziane, bo dopiero zabieram się za krojenie sukienki - z tkaniny, która gniecie się niemiłosiernie - 
więc wybrałam produkty do prasowania.
Żelazko w domu każdy ma, bez raczej się nie da, a już na pewno jeśli się jest szyjącym stworzonkiem takim, jak ja.
Urządzenia do prasowania na parę nie mam i nigdy nie miałam z takowym kontaktu, więc będzie to moje pierwsze podejście. 
Jeśli ktoś ma, chętnie poczytam, na co zwrócić uwagę.
Informacje co i jak za czas jakiś, więc odwiedzajcie bloga.




Oprócz tego poprzeglądałam troszkę co znajduje się w sklepie  i zaczęłam piszczeć z zachwytu, 
kiedy zobaczyłam Torbę na maszynę do szycia!!! 
Te z Was( i Ci również ), które mają maszyny do szycia i darzą je miłością bezwzględną, wiedzą o czym piszę.