środa, 29 lutego 2012

A jednak spódniczka!

Była sukienką, jest już spódniczką.
I chyba zdążę się w nią jeszcze ubrać tej zimy, bo wczoraj spadł u mnie śnieg...





No, nie ma tego uroku, co sukienka, ale przynajmniej będę w niej chodzić. 
A do słynnej sukienki z Burdy zrobię jeszcze trzecie podejście.
Kiedyś. 



Od poniedziałku wzięłam się do roboty z całą mocą i już prawie skończyłam te bluzki, które Wam kiedyś pokazywałam. Dzisiaj biorę się za dzianinę punto z wielorybnym wzorem i dekoltem wodą. Zobaczymy, co z tego wyjdzie.

12 komentarzy:

  1. A mnie się podobała zarówno jako sukienka jak i spódniczka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jako sukienka miala niepowtarzalny urok, ale wykroj byl na niskie kobietki, a ja glupia go nie zmodyfikowalam!

      Usuń
  2. Nastepnym razem zmodyfikujesz ;) A spodniczka tez jest super!

    OdpowiedzUsuń
  3. I wyszło super, jak zawsze:] Muszę w końcu sama dorwać ten numer Burdy bo te cięcia mnie strasznie kręcą:]

    OdpowiedzUsuń
  4. No i fajnie że ja uratowałaś :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak dla mnie to lepiej wygląda jako spódniczka. Wydaje mi się, że jako sukienka raczej kolorystycznie pasowała by dla starszej Pani. Fason jest świetny ale w innych kolorach dla tak młodej osoby jaką jesteś. Następnym razem wyjdzie doskonale - jak zawsze oczywiście. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. Hehe, nie chcialam tego glosno mowic, a raczej pisac, ale faktycznie wyszlo jak na starsza panią...

      Usuń
  6. W tym momencie też bardziej podoba mi się spódniczka - dobrze, że ją "ciachnęłaś" :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Spódniczka super, tez się już kilka razy przymierzałam do tej sukienki.

    OdpowiedzUsuń
  8. Genialna przeróbka i na pewno wynosisz tę spódniczkę :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Wieczne przeróbki to problem znany mi z autopsji. Szkoda szkoda bo duzo sie napracowałaś przy górze ale lepiej ciachnąć i nosić spódnicę niż w ogóle nie skorzystać.

    OdpowiedzUsuń